Antoni Słonimski (1895-1975), poeta, satyryk, pisarz, felietonista, współtwórca kabaretu „Pod Picadorem”, współzałożyciel – i zarazem jedna z jaśniejszych gwiazd plejady literackiej Skamander. Redaktor Wiadomości Literackich” i „Cyrulika Warszawskiego”, malarz, grafik i rysownik.
Kojarzony przede wszystkim ze słynnym wierszem Alarm, tomami poetyckimi Czarna wiosna i Okno bez krat oraz z szeroką działalnością publicystyczną, zawartą w licznych felietonach w prasie i wydanych w trzech tomach Kronikach Tygodniowych.
Pisał tak, „aby słońce dosięgnąć złotym ostrzem spisy”, mając świadomość, że porywy na słońce i księżyc to walka z wiatrakami. Ostrze oręża zaś, mimo iż w gotowości, nie da rady rozedrzeć ciemności spowijających ludzkie istnienie. Jednak „łotrem jest, kto nie marzy jak ten z Cervantesa” – pisał poeta. Takie było jego credo. Ideałom swym był oddany jak mało kto, czując powinność jaką ma wypełniać pisarz i humanista.
Proza Słonimskiego to w sumie jedyny słaby punkt jego dorobku literackiego. Mało się o niej mówi i zupełnie niesłusznie. Choć pisma te nie zbierały zbyt dobrych recenzji, także za ich pośrednictwem pisarz próbował spełniać swój społeczny obowiązek. Warto o niej wspomnieć również dlatego, gdyż Słonimski swoją prozą wyłamywał się z nurtu skamandryckiego, poszukując nowych terytoriów, rzucając się niczym Don Kichot ze spisą na wiatraki. Był zafascynowany futuryzmem, rozmiłowany w prozie Herberta G. Wellsa i właśnie konwencję literacką science fiction upatrzył sobie jako prozatorską formę opisu świata przedstawionego.
Torpeda czasu, jedna z trzech powieści futurystycznych Antoniego Słonimskiego, to powieść utopijna, w przekazie ostatecznym jednak będąca boleśnie racjonalistyczną antyutopią.
Powieść wykorzystuje, typowy w literaturze science fiction, pomysł podróży w czasie. Genialny naukowiec Pankton wraz z grupą oddanych towarzyszy przenosi się na skonstruowanym przez siebie pneulocie do epoki wojen napoleońskich, aby położyć kres rozlewowi krwi, skorygować bieg historii, doprowadzić do zwycięstwa racjonalizmu i zdrowego rozsądku. Pankton nie zdoła jednak urzeczywistnić swych marzeń; wbrew początkowym zamierzeniom zostaje zmuszony do ingerencji politycznej, wykorzystuje przy tym potęgę narzędzi technicznych, a swoje reformy opiera na jeszcze sprawniejszej dyktaturze. Występując przeciwko instytucjom kościelnym, uświęconym prawom i obyczajom, musi opuścić epokę napoleońską napotykając zdecydowany opór społeczeństwa. Słonimski stwierdza tym samym, że nie można bezkarnie ingerować w bieg historii, że do zrozumienia procesów dziejowych i poznania własnej psychiki człowiek musi dorosnąć sam, a środki naukowo-techniczne nie zapoczątkują królestwa wolności i oświeconego społeczeństwa.
(Encyklopedia fantastyki, w: http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Torpeda_czasu)
Tytuł ten, w odcinkach, ukazał się w „Kurierze Polskim” w 1923 roku. Na szczególną uwagę zaś zasługuje wydanie powieści z 1967 roku, do którego słowo wstępne napisał Stanisław Lem.
W stulecie urodzin autora Cyberiady, wspominając również Antoniego Słonimskiego, którego „portret zwielokrotniony” odnaleźliśmy ostatnio na spotkaniu z cyklu Między Wierszami przytoczę słowa Stanisława Lema ze wstępu do Torpedy czasu:
Książka, którą tym – może zaskakującym czytelnika? – wstępem poprzedzam, powstała właśnie w najpierwszych, młodzieńczych, dziewiczych latach życia Science-Fiction. Napisał ją młodzieniec 28-letni [...]. Jakże zdumiewającą świeżością, zapewne naiwną, ale urzekającą tym właśnie, odcina się od wielkiego, przybrudzonego tła współczesnej nam, sprofesjonalizowanej fantastyki! Widać z niej, jak bardzo wszystko było jeszcze w owym zaraniu możliwe, jak nic nie zdeterminowane – była to przygoda myśli po prostu, nie wiedząca nic o istnieniu notowań jej giełdowych na księgarskich rynkach.
Barbara Hałusek
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.