Jan Lechoń właśc. Leszek Józef Serafinowicz (13.03.1899-08.06.1956) Poeta, prozaik, krytyk literacki i teatralny, współtwórca poetyckiej grupy Skamander
„Zamieszkiwało go właściwie kilka różnych postaci. Był dowcipny i cyniczny, był gadułą i samotnikiem pełnym rozpaczy. Był najbardziej towarzyskim człowiekiem, jakiego znałam, i najbardziej nieszczęśliwym. «Trzeba bardzo siebie lubić, żeby znosić samotność» – mówił, siedząc pod jabłonią w górach amerykańskich, w przyjemnej miejscowości, do której wszyscyśmy jeździli”.
Irena Lorentowicz
Współredagował czasopismo „Pro arte et studio”, publikował w „Wiadomościach Literackich”, był redaktorem satyrycznego pisma „Cyrulik Warszawski”, współzałożycielem kawiarni „Pod Picadorem” i grupy Skamander, której wymyślił nazwę i o której, 6 grudnia 1919 roku, wygłosił słowa wstępu podczas jej pierwszego, publicznego występu.
Był również współtwórcą grupy literackiej „Pikador” działającej pod szyldem tej samej kawiarni co Skamander. Jako spadkobierca poetów dziewiętnastowiecznych oraz wielbiciel twórczości Słowackiego, był współinicjatorem sprowadzenia jego szczątków do Polski i złożenia ich w grobowcu na Wawelu.
„Miał Lechoń niezwykły dar, który pozwalał mu widzieć i odczuwać rzeczy polskie w sposób tak przenikliwy i wizjonerski, w jaki nie potrafił już ich widzieć i odczuwać chyba nikt z jego współczesnych. […] W poezji dwudziestolecia, które upłynęło między wyjątkowo szczęśliwym dla nas zakończeniem pierwszej i początkiem odmieniającej nasze losy drugiej wojny światowej, Lechoń najwcześniej chyba dostrzegł gromadzące się nad nami chmury.” Pisał o poecie Paweł Hertz. Przebywając na emigracji Jan Lechoń prowadził aktywną działalność literacką. Pisał i publikował, wygłaszał odczyty i wykłady oraz współtworzył dzieła filmowe. Współinicjował Polski Instytut Nauk i Sztuk w USA. Mimo tak znaczącej aktywności, poeta borykał się z dużymi problemami psychicznymi.
„Przeważnie, gdy wspomina się Lechonia, pamięta się o jego tragicznym końcu, o tym cieniu śmierci, który pada na jego życie już od młodości, o tym widzeniu życia jakby przez śmierć, o niewątpliwej obsesji śmierci, ale śmierci nieodłącznej od życia i paradoksalnie, tajemniczo z nim powiązanej, w trudny sposób to życie potwierdzającej.”
Tytuł ten, w odcinkach, ukazał się w „Kurierze Polskim” w 1923 roku. Na szczególną uwagę zaś zasługuje wydanie powieści z 1967 roku, do którego słowo wstępne napisał Stanisław Lem.
Niejednokrotnie jednak jego utwory kipią afirmacją życia, są pełne euforii i entuzjazmu. Jednocześnie również tkwiły w nim skrajności prowadzące poetę na co rusz to odmienne bieguny istnienia, których przepaść pogłębiana była przez życie z dala od rodzinnego kraju.
Ósmego czerwca, 65 lat temu, Jan Lechoń odebrał sobie życie skacząc z dwunastego piętra hotelu Hudson w Nowym Jorku. Paradoks towarzyszył mu również po śmierci, gdy podczas pogrzebu na Calvary w Queens w Nowym Jorku pomylono daty na płycie nagrobnej. Poeta mógłby żyć wtedy o miesiąc dłużej. Po przewiezieniu prochów do Polski, podczas pochówku w rodzinnych Laskach ponownie umieszczono złą datę śmierci, zabierając Lechoniowi miesiąc życia.
Barbara Hałusek
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Źródło:
Marek Klecel, Poeta tragiczny. Jan Lechoń (1899-1956), w: przystanekhistoria [dostęp 08.06.2021]
Jan Lechoń: tragiczny los Skamandryty, w: wikipedia/JanLechoń [dostęp 08.06.2021]
wikipedia/JanLechoń [dostęp 08.06.2021]