Aktualności Dodano: 08 Lutego 2021

Samuel Arnold i makabryczny opis dżumy dziesiątkującej leszczynian

Data rozpoczęcia: 2021-02-08
Data zakonczenia:

Pandemia koronawirusa jest niczym w porównaniu do tego, co w minionych wiekach działo się w Lesznie. Trudne wydarzenia opisał Samuel Arnold, którego wspominamy w związku z przypadającą w tych dniach 310. rocznicą jego śmierci.

Na świat przyszedł 17 marca 1675 roku w Lesznie. Należał do braci czeskich, podobnie jak cała jego rodzina. W 1695 roku podjął studia we Frankfurcie, następnie został ministrem, a w 1702 roku - rektorem gimnazjum leszczyńskiego.

Swoje obowiązki pełnił w trudnych czasach. Leszno na początku XVIII wieku miało złą passę, gdyż nawiedziły je wojna, pożar oraz zaraza. Doszło nawet do sytuacji, że w 1707 roku leszczyńskie gimnazjum trzeba było tymczasowo zamknąć.

Samuel Arnold zmarł na gruźlicę 12 lutego 1711 roku. Pozostawił po sobie napisany w języku łacińskim podręcznik do geografii. Warto zwrócić uwagę na inne jego teksty, na przykład tak odpowiadające współczesnym czasom wspomnienie o wielkiej zarazie, która nawiedziła miasto.

Z opisu "Dżuma w Lesznie w latach 1709-1710" Samuela Arnolda w przekładzie Marcina Błaszkowskiego:

Zanim choroba tak bardzo się rozpowszechniła, rozbito na przedmieściach namioty dla zadżumionych, a zakażonych przeniesiono do nich, za pomocą wszystkiego, a więc tak pobytem, jak medykamentami, starannie pielęgnowano. Ulice, przy których wiele domów zakażonych było, zamknięto, by zainfekowani ze zdrowymi się nie stykali [...]. Contagion rozszerzał się tak szybko i tak gwałtownie przy wszystkich ulicach, iż z tego powodu wszystkie ludzkie porządki oraz nakazy w chaos popadły i nie można było zapobiec, by ludzie bez ograniczeń między sobą się poruszali, przez co choroba w mieście powszechna się stała [...].

Opisy epidemii poczynione przez S. Arnolda są straszne. Przytoczmy jeszcze jeden fragment:

Mężczyźni i kobiety leżeli w różnych miejscach, jednakowo chorzy, nikt nie mógł drugiemu pomóc. Aż śmierć ich od bóli uwalniała. Na oczach swych rodziców mdlały dzieci, którym sami rodzice w strachu przed śmiercią z pomocą przyjść nie mogli. Niektóre osłabione położnice, musiały w bólach umierać, ponieważ pomocy położnych otrzymać nie mogły, kwilące niemowlęta, pozbawione swych matek, kończyły w wielkiej biedzie swoje niewinne życie, ponieważ także za znaczne pieniądze nie było nikogo, kto by się nimi zajął [...].

Opis ten wydrukowany został w "Roczniku Leszczyńskim". Publikacja dostępna jest w zbiorach Leszczyńskiej Biblioteki Cyfrowej. Zapraszamy do korzystania. W tradycyjnej wersji "Rocznik Leszczyński" mamy do wglądu na miejscu, w siedzibie MBP.

Łukasz Domagała