Aktualności Dodano: 16 Sierpnia 2022

Międzywojenne kłopoty z BHP

Data rozpoczęcia: 2022-08-16
Data zakonczenia:

To jest tekst dla ludzi o mocnych nerwach.

W tym okresie często dochodziło do poważnych wypadków przy pracy, a do bezpieczeństwa pracowników nie przywiązywano szczególnej uwagi. Oto dwa przykłady z "Głosu Leszczyńskiego". Prasa chętnie opisywała takie zdarzenia, a dziennikarze często informowali o nich w najdrobniejszych szczegółach. Zresztą co tu dużo pisać. Trzeba sięgnąć do źródła.

Wczoraj wydarzył się w przędzalni wełny p. Fischera przy ul. Racławickiej niezwykle tragiczny w skutkach wypadek. Mianowicie zatrudniona w wyżej wymienionej fabryce 24-letnia mężatka Stanisława Piosik, zamieszkała przy ul. Lipowej 4, została nagle porwana przez pas transmisyjny. Skutki wypadku były fatalne. Nieszczęśliwa doznała bowiem urwania prawej ręki, aż do łokcia. Piosikową przewieziono do Zakładu św. Józefa. Stan jej z powodu bardzo silnego upływu krwi jest poważny.

Kłopot z bezpieczeństwem pracowników odnotowywano nie tylko w przemyśle lekkim. Oto kolejna podobna sytuacja.

W młynie parowym p. Klemczaka pochwyciła transmisja za rękaw młynarczyka Marcina Handkiego, urywając mu prawą rękę powyżej łokcia. Dwudziestokilkuletni młynarczyk pracował dopiero od kilku dni po przebytej chorobie z powodu upadku z windy. Nieszczęśliwego po opatrzeniu przez lekarza przewieziono do szpitala św. Józefa w Lesznie. Stan jego jest bardzo groźny.

Więcej materiałów z "Głosu Leszczyńskiego" znajdziesz pod tym linkiem.

W tekstach pochyłym krojem zachowano pisownię oryginalną.

Łukasz Domagała