Nauka w ramach, które nie burzyły porządku
Data rozpoczęcia: 2024-05-28
Data zakonczenia:
O programie nauczania, który miał wspierać patriarchat, ale dawał kobietom szanse na pewną niezależność, szkołach, które dla niepoznaki nazywano zakładami, a przede wszystkich o tej jednej - w Nałęczowie - opowiadała w poniedziałek, 27 maja, Marta Strzelecka. Autorka wydawniczego bestsellera ,,Ziemianki’’ była gościem Leszczyńskiej Galerii Książki.
,,Ziemianki’’ to kolejna obok ,,Chłopek’’ i ,,Służących’’ Joanny Kuciel-Frydryszak popularnonaukowa książka o kobietach.
- Te książki powstawały niezależnie i są bardzo różne, ale owszem wpisują się w pewien nurt dostrzegania kobiet, do tej pory niewidocznych - mówiła między innymi Strzelecka.
Pomysł na książkę zrodził się podczas pandemii.
- tak jak wszyscy, miałam akurat więcej czasu. W Nałęczowie trwała wystawa plenerowa. Zobaczyłam tam zdjęcia - jedno jest teraz na okładce, a kolejne są w książce - i wydało mi się interesujące dowiedzieć się jak potoczyły się losy tych dziewcząt - opowiadała autorka w LGK. - Szkoła ziemianek - tak mówiono o niej - i sądzono powszechnie, że to była szkoła dla ziemianek, a to była przede wszystkim szkoła dla chłopek. Ziemianki dostały w niej inną rolę.
Jaką? Zapraszamy do lektury. Naprawdę warto. Wyjaśnijmy tylko, że szkoły działały w ściśle określonych ramach, które miały kobiety lepiej przywiązać do ,,tradycyjnych ról’’, ale przy okazji dawały szansę na samostanowienie. Dla wielu - jedyną szansę. Szkół było dużo, a dziewczęta uczyły się w niektórych 10 miesięcy (najczęściej), ale bywało że i trzy lata. Szkoła w Nałęczowie, która powstała w 1908 roku posłała w świat setki doskonałych gospodyń.
- Mam mnóstwo pozytywnych przykładów kobiet, które dobrze wykorzystały zdobyte w tej szkole umiejętności - mówiła w poniedziałek Marta Strzelecka.
Szkoły stworzyły też sieć kobiecej pomocy, a książka próbuje dowiedzieć się, co łączyło spotykające się tam kobiety z tak różnych klas.
(Al)